Pozostając jeszcze trochę w walentynkowym nastroju publikuję dziś notes. Skoro walentynki - święto zakochanych, a miastem zakochanych jest Paryż, to będzie "Paryżowo" i różowo :)
Trochę się pobawiłam gesso i tuszami. Trochę pochlapałam.
Musze Wam zdradzić tajemnicę. Wszystkie scrapy i decu robię w kuchni, późnym wieczorem, po położeniu młodzieży spać. A że kuchnia oddalona jest od łóżeczka jakieś 3m, to nie mogę użyć suszarki ani nagrzewnicy z obawy przed hałasem, obudzeniem, ponownym usypianiem...i koło się zamyka. Takim oto sposobem niektóre prace przeciągają się niemiłosiernie w czasie, powodując moją frustrację i zniecierpliwienie. Bo chciałabym widzieć efekt już, zaraz, natychmiast. A tu trzeba poczekać, aż wyschnie samoistnie podkład, potem farba, o lakierowaniu już nie wspominam itd. itp.
Ale znalazłam sposób. Może nie zawsze jestem w stanie go zastosować, ale czasem bardzo jestem z tego uradowana. Tak było i tym razem. Piekarnik! Suszę w piekarniku :)
A więc przedstawiam wam "pieczony" notes.
Bardzo piękna praca! Dziękuję za udział w wyzwaniu 13arts!
OdpowiedzUsuń